Sprzeczność krzyża

Nie fascynuje mnie spór o krzyż wywołany przez określone grupy polityczne, wręcz przeciwnie, jako katolik-rzymski, narusza moje strefy komfortu i dlatego postanowiłem go opracować poprzez jedyne kryterium, które uważam za odpowiednie w debacie dotyczącej aktów normatywnych każdego stopnia: kryterium praworządności.

Najnowsza odsłona sporu o krzyż w Polsce, choć mógł zostać wywołany zarządzeniem Prezydenta m.st. Warszawy z dnia 8 maja 2024 r. w sprawie wprowadzenia Standardów równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy, niemniej jednak ujawnia on diatrybę, która trwa od wielu lat w całej Europie, nie tylko w Polsce. W tej sprawie wypowiedziała się już 18 marca 2011 r. Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Lautsi przeciwko Włochy, skarga nr 30814/06. Trybunał w Strasburgu ostatecznie wtedy orzekł, że eksponowanie krzyża nie narusza praw człowieka osób, które nie identyfikują się z nim z religijnego punktu widzenia. Szanując wyrok, jako członek Kościoła rzymskokatolickiego i katolicki prawnik, nie ukrywałem wówczas swojej goryczy z powodu sposobu, w jaki prowadzono debatę na te tematy. I niestety, po latach fakty zdają się potwierdzać moje obawy.

Moje rozczarowanie nie wynika z krótkowzrocznej „obrony krzyża” ani z przeciwstawnej niechęci do widocznych symboli religijnych, które uważam za fundamentalne dla cywilizacji ludzkiej. Powstaje ono z powodu szeregu nieporozumień i błędów, które nasączają całą argumentację na rzecz eksponowania krzyża w urzędach publicznych i szkołach, do których niestety odwołuje się również wyrok ETPC z 2011 roku. Podsumowuję powody, dla których nie mogę zaakceptować „krzyża państwowego”.

Państwo nie powinno zakazywać eksponowania jakichkolwiek symboli religijnych, ale państwo świeckie musi powstrzymać się od przyjmowania jako własnego konkretnego symbolu religijnego. Podstawowa zasada świeckości (bez przymiotników) mówi, że państwo szanuje wszystkie symbole religijne, ale nie przyjmuje jednego z nich jako swojego. Ta sama zasada obowiązuje na Zachodzie, jak i chcielibyśmy, żeby obowiązywała w krajach o większości muzułmańskiej lub innej dominującej religii. Państwo świeckie, na przykład Włochy, ma swoje symbole: flagę i portret urzędującego prezydenta. W Polsce są to godło Rzeczypospolitej i biało-czerwona flaga. Jeśli chce się eksponować symbole w urzędach publicznych lub salach szkolnych, można używać tych symboli. Używanie krzyża jako symbolu tożsamości narodowej jest nadużyciem krzyża (który tego nie oznacza) i świeckości państwa (które nie przyjmuje żadnego symbolu religijnego).

Nie zapominajmy o historii eksponowania krzyża we Włoszech. Jest to spuścizna po państwie wyznaniowym o totalitarnej i antywolnościowej naturze. Eksponowanie symbolu katolickiego było wynikiem wyraźnej woli Benito Mussoliniego, który po latach ataków na chrześcijaństwo i samego Jezusa Chrystusa, nagle odkrył się jako obrońca wiary katolickiej, z oczywistych powodów politycznych. Kościół katolicki widział w Mussolinim człowieka opatrzności, aby wzmocnić swoją pozycję monopolistyczną wobec Włochów. Aby zdobyć przychylność Watykanu, faszyzm narzucił eksponowanie krzyża w salach szkolnych i nauczanie religii katolickiej okólnikiem ministerialnym 2134/1867 z 29 maja 1926 roku. Dziś, dzięki Bogu, przynajmniej teoretycznie, państwo wyznaniowe już nie istnieje, a reżim faszystowski również. Dlaczego więc trzymać się reliktów z tej mrocznej przeszłości i nie otworzyć się na bardziej zaawansowane struktury świeckości i poszanowania pluralizmu religijnego?

Krzyż nie jest nawet symbolem braterstwa i tolerancji. Historycznie rzecz biorąc, krzyż był także symbolem przemocy, dominacji, krucjat, wojen itp. Nic wspólnego z tolerancją i braterstwem! Dla chrześcijan krzyż jest „skandalem” i „głupstwem” dla niewierzących, ale „mocą Bożą i mądrością Bożą” dla dzieci Bożych (1 Koryntian 1,23-31). Jeśli chcemy złagodzić krzyż, uczynić z niego symbol „dobroczynny”, zniekształcamy jego znaczenie a zarazem przestajemy rozumieć wagę np. Chrztu Polski przez Mieszka I, czy bogatą symbolikę warszawskiej kolumny Zygmunta wzniesionej w latach 1643-1644 gdzie król Zygmunt III Waza jest przedstawiony w zbroi, co ma symbolizować jego gotowość do walki w obronie kraju. W jednej ręce trzyma krzyż, symbol wiary, a w drugiej – szablę, symbol władzy. To właśnie krzyż na kolumnie ma sugerować chwałę niebieską władcy, na którą zasłużył sobie swoją wielką pobożnością. Natomiast miecz stanowi symbol chwały ziemskiej, uzyskanej po zwycięstwach nad Rosją i Turcją.

Krzyż jest symbolem, który powraca w każdym patriotycznym wydarzeniu związanym z orędziem Rzeczypospolitej Polskiej. Jednym z najbardziej znanych przedstawień jest ta z ks. Skorupki na czele Bitwy Warszawskiej w centrum słynnego obrazu „Cud nad Wisłą” namalowanego przez Jerzego Kossaka w 10. rocznicę polskiego zwycięstwa w bitwie warszawskiej, gdzie możemy dostrzec postać na pierwszy rzut oka niepasującą do innych: młody ksiądz biegnie na czele atakujących z bagnetami żołnierzy, trzymając wzniesiony wysoko nad głowę właśnie krzyż.

Dla niewierzących krzyż jest powodem do sprzeczności, i takim musi pozostać, jeśli nie widzi się go z perspektywy Bożego planu. Należy szanować specyfikę religijną symbolu, pozwalając kościołom, które uważają to za stosowne, na jego używanie, bez obciążania go znaczeniami cywilnymi, które mu nie przysługują.

Krzyż nie jest symbolem chrześcijańskim, ale raczej katolicko-rzymskim. Mówiąc o krzyżu, nie powinniśmy mówić o tradycji „chrześcijańskiej” w ogóle, ale specyficznie katolicko-rzymskiej. W tradycji ewangelickiej nie ma krzyża (krzyża z przedstawieniem ciała Chrystusa), ale prosty krzyż. Przypomina on o ofierze Jezusa, ale także o tym, że Jezus zmartwychwstał i wstąpił do Ojca. Chrystus dziś nie jest już na krzyżu. Symbol krzyża przypomina o tym, co uczynił, a nie o miejscu, gdzie się znajduje obecnie. Faktycznie, wystawianie krzyża w miejscach publicznych jest spuścizną niechlubnego okresu Kościoła katolickiego i jego śmiertelnego uścisku z władzą świecką, co nadal stanowi skuteczny sposób na „oznaczanie terenu” i afirmowanie swojej hegemonii wobec wszystkich innych. Szkoda, że krzyż jest wykorzystywany do celów władzy, które nie mają nic wspólnego ze znaczeniem krzyża.

W każdym razie, we wszystkich miejscach publicznych, gdzie krzyż jest wystawiany, nie wywołuje on żadnych refleksji na temat głębszych aspektów ludzkości, ani nie powoduje, że ci, którzy przebywają w tych miejscach, darzą krzyż należytym szacunkiem jako symbolem religijnym. Warto zatem przywrócić krzyżowi godność, jaką zasługuje, i wyłączyć go z politycznych kontrowersji.

/-/Carlo Paolicelli