Granice wolności: filozofia samoświadomości w zarządzaniu miejskim

Od wielu lat zajmuję się samorządem terytorialnym, gdzie miałem okazję przejść przez wszystkie szczeble kariery w jednostkach pomocniczych, organach stanowiących, a ostatnio wykonawczych. Przez te lata zauważyłem pewną prawidłowość dotyczącą poziomu jakości życia w różnych miastach, w których mieszkałem lub które tylko odwiedzałem, zarówno w Polsce, we Włoszech, jak i w wielu innych krajach europejskich. Miasta, w których żyje się najlepiej, to zazwyczaj te, gdzie istnieją silne więzi społeczne, gdzie zasady współżycia są jasno określone, dostępne i, co najważniejsze, gdzie obywatele mają poczucie, że zasady te powstały w wyniku przejrzystego i szeroko akceptowanego procesu.
W Warszawie, w której mieszkam, niestety tak nie jest. Wartość przypisywana wolności jednostki jest absolutna. Często wydaje się, że jest to tylko wymówka, mająca usprawiedliwić niezdolność służb publicznych do skutecznego zarządzania miastem. Jest to niemal abdykacja, pełna niemożności, które nazywane są dumnie: wolność. W ten sposób wolność jednostki obejmuje bezdomnych, osoby dotknięte ciężkimi uzależnieniami alkoholowymi, a także osoby z wyraźnymi potrzebami opieki psychiatrycznej, które nie są diagnozowane i zostają pozostawione same sobie. Dotyczy to także gości spoza Unii Europejskiej, którzy czują się jak dyplomaci na statku, gdzie nie obowiązują prawa terytorialne.
Ten wymiar wolności może być okrutny, gdy prowadzi do naruszenia porządku publicznego lub wolności osobistej innych ludzi.
Czasami wolność jednostki może być również groźna dla zdrowia i życia innych, czasami jest to zwykła niedbałość wynikająca z słabego przygotowania tych, którzy powinni dbać o zaspokojenie potrzeb ogółu społeczeństwa, a nie tylko jednostki. Jednak gdy wolność jest używana jako uzasadnienie braku możliwości prowadzenia ogólnego ładu miejskiego, trudno nie zastanowić się, czy wolność może być zbieżna z laissez-faire, czy wręcz przeciwnie, stanowi bardziej wymagającą regułę antropologiczną i etyczną niż prawo pozytywne.
Aby odpowiedzieć na te pytania, warto inspirować się wielkimi autorami, którzy studiowali właśnie filozofię granic, czyli tych barier, których nigdy nie należy przekraczać i które trzeba chronić. Odpowiedź znalazłem u Alberta Camusa, dla mnie jednego z największych filozofów XX wieku, być może wciąż nie do końca zrozumianym i wystarczająco zgłębianym.


Granice wolności: filozofia samoświadomości

W miarę jak postępujemy jako społeczeństwo, coraz bardziej odczuwamy potrzebę ustalania granic i tworzenia zasad, które regulują nasze życie. Z każdą nową regulacją zewnętrzną, zdaje się, że tracimy część wewnętrznej samoregulacji. Zbyt często spoglądamy na społeczeństwo, aby dowiedzieć się, co możemy, a czego nie możemy zrobić, zamiast kierować się zdrowym rozsądkiem i empatią.
Albert Camus ostrzegał, że uczciwość nie potrzebuje reguł. W jego przekonaniu tam, gdzie panuje klarowność i samoświadomość, skala wartości staje się zbędna. Camus nie akceptował istnienia absolutnych wartości, które mogłyby rządzić jego życiem, ale jednocześnie nie negował wartości społecznych ani nie zamierzał ich niszczyć. Proponował raczej „filozofię granic”, którą warto zgłębić.


Absolutna wolność i jej konsekwencje

„Jesteśmy wolni kosztem kogoś innego” – te słowa Kaliguli doskonale oddają problem absolutnej wolności. Często, korzystając z naszej wolności, nieświadomie przekraczamy granice innych ludzi, ograniczając ich wolność. Dlatego Camus nie dążył do absolutnej wolności, która mogłaby prowadzić do chaosu, ale popierał poczucie sprawiedliwości i porządku oparte na indywidualnej świadomości.
Absolutna wolność, według Camusa, to prawo silniejszego do dominacji, co utrzymuje konflikty na korzyść niesprawiedliwości. Dążenie do absolutnej sprawiedliwości, poprzez zniesienie wszystkich sprzeczności, niszczy wolność. Rewolucja, która walczy o sprawiedliwość i wolność, kończy się, przeciwstawiając te wartości sobie nawzajem.


Poszukiwanie równowagi

Co zatem zrobić, aby osiągnąć prawdziwą wolność? Camus sugerował introspekcję i samoświadomość. Wartości nie można narzucić z zewnątrz; są one osobistą decyzją, która wynika z aktu świadomości. Tylko w ten sposób możemy naprawdę zidentyfikować się z naszymi wartościami, które będą kierować naszym postępowaniem niezależnie od zewnętrznych norm czy praw.
Miara i empatia są kluczowymi elementami równowagi wolności indywidualnej. Są one niezbędnym przeciwwagą, która zapewnia, że w dążeniu do własnej wolności nie przekroczymy granic innych osób. Wolność osiągniemy poprzez stosowanie zdrowego rozsądku i wcielanie się w sytuację drugiej osoby. Camus twierdził, że miara nie jest przeciwieństwem buntu, lecz sam bunt jest miarą, która go porządkuje i tworzy na nowo poprzez historię.


Wolność i odpowiedzialność

Wolność nie polega tylko na pytaniu, czego chcemy i dążeniu do tego za wszelką cenę. Polega na pytaniu, czego chcemy i jak możemy to osiągnąć, szanując przy tym innych. Gdy każda osoba działa ze zdrowym rozsądkiem i empatią, zasady stają się zbędne.
Społeczeństwo pełne reguł to społeczeństwo ludzi niedojrzałych, którzy nie są odpowiedzialni za swoje postępowanie i brakuje im samostanowienia. Potrzebują oni zewnętrznych norm, aby regulować swoje relacje. Zamiast tego, moglibyśmy stworzyć prawdziwy system współżycia i wolności dla wszystkich. Aby to osiągnąć, każda osoba musi być w pełni świadoma swojej skali wartości, które nie tylko gwarantują jej życie według własnych zasad, ale także szanują wolność innych.
Wystarczyłoby przestrzegać złotej zasady etyki: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.


/-/ Carlo Paolicelli






Źródła Inspiracji
Camus, A. (2012) Mity Syzyfa. Alianza Editorial: Madryt.
Cejudo, E. (2003) Albert Camus i filozofia granic. Éndoxa: Seria filozoficzna; 17: 277-296.